Wycieczka z dreszczykiem

W dniach 30 maja 2 czerwca uczniowie starszych klas naszej szkoły uczestniczyli w wycieczce, która zapewne na długo pozostanie w ich pamięci.

Pierwszego dnia, po długiej podróży, udało nam się zwiedzić urokliwy Wrocław. Miasto fascynujące, dynamiczne, młode. Jest takie, ponieważ wśród jego mieszkańców jest ponad 100 tysięcy studentów, którzy nadają średniowiecznym uliczkom niezwykły koloryt i rytm. Poza studentami uwagę przyciągają liczne krasnale z mosiądzu znajdujące się niekiedy w nieoczywistych, zaskakujących miejscach. Podobno stanowią ogromną pokusę dla złodziei, dlatego są ściśle monitorowane przez policję i straż miejską.

Drugi dzień wyprawy wymagał ogromnego hartu i odporności. Zwiedziliśmy kopalnię złota w Złotym Stoku. Od średniowiecza wydobywano tam ten cenny metal, a do pracy wykorzystywano także małe dzieci, których zadaniem było przetaczanie wózków z ciężkimi skałami. My wzięliśmy udział w warsztatach płukania złota i niektórzy mogli pochwalić się całkiem pokaźnym urobkiem. Szkoda tylko, że zamiast złota wypłukaliśmy piryt, który bardzo złoto przypomina, jednak jest pospolitym minerałem i nie ma większej wartości. Ale zabawa była znakomita! Odbyliśmy też jazdę podziemną kolejką (jedyna w Polsce!), zwiedziliśmy średniowieczną osadę górniczą oraz śmigaliśmy jak wiewiórki w parku linowym. A na deser pozostało nam nocne zwiedzanie zamku Książ w Wałbrzychu w towarzystwie sympatycznego przewodnika oraz DUCHÓW. Niebożęta, bardzo się starały nas przestraszyć, ale my tylko z litości udawaliśmy strach i piszczeliśmy, aby nie było im przykro.

Dzień trzeci zaczął się od zwiedzenia Kaplicy Czaszek w Czernej. W tym niezwykłym obiekcie jest kilkadziesiąt tysięcy czaszek i kości ludzi z dawnych wieków, najczęściej ofiar wojen lub epidemii. Kolejne punkty programu wymagały wytrzymałości i dobrej kondycji, gdyż zwiedzaliśmy Błędne Skały oraz zdobywaliśmy Szczeliniec Wielki, skarby Gór Stołowych. Było ciężko, lecz wysiłek wynagrodziły nam cudowne widoki górskich pejzaży.

Ostatni dzień był tym, co tygrysy lubią najbardziej: Energylandia! To po prostu trzeba przeżyć. Te gigantyczne zjazdy, wiatr we włosach, gwałtowne zakręty, przeciążenia wbijające w fotel. Pełen zachwyt i satysfakcja. To naprawdę była wycieczka z dreszczykiem. Nawet niejednym. I nic nie szkodzi, że do Rzekunia przyjechaliśmy dopiero o piątej nad ranem. Było warto!